Człowiek posiada kilka zmysłów, za pomocą których może odczytać treść przekazu ukrytego w ciągu liter alfabetu. To wzrok, słuch, a nawet dotyk (alfabet Braille’a). Przyroda ma do dyspozycji tylko proste związki chemiczne, budujące coraz bardziej skomplikowane struktury złożone jedynie z czterech cegiełek.
Podstawa życia to białko, z którego powstają różnorodne – o niezwykłych, całkowicie odmiennych funkcjach – organy. I to naukowcom wystarcza. Biolodzy i lekarze badają wrażliwe na zmiany segmenty ewolucji, a genetycy próbują pomóc im odnaleźć geny odpowiedzialne za wadliwe funkcjonowanie. To dobre, ale to poszukiwanie na ślepo, metodą prób i błędów, wielkim nakładem czasu i pieniędzy. Bardziej czarnoksięstwo niż nauka.
Badanie kodu genetycznego w laboratoriach przypomina mi zachowanie ślepej kury na podwórku. Też czasem trafi na ziarno, tak jak genetycy w białych maskach wyłowią gen odpowiedzialny za określone działanie. Kura cały dzień może stracić na uderzanie dziobem w piasek bez szansy na trafienie kolejnej porcji jedzenia, a naukowcy maltretować następne geny, nie wywołując żadnej – przynajmniej od razu zauważalnej – reakcji.
Możemy nadal ciąć te wisienki genetyki – białka – i próbować sklejać w nowym porządku. Jest to jednak bardziej eksperymentowanie kucharza poszukującego odmiennych smaków zupy, niż naukowe, świadome badanie. Zdecydowanie nie tędy droga. To nie test małpy posadzonej przy maszynie do pisania mającej wystukać dzieło Szekspira. Nim powstaną podobne strofy mogą minąć miliony lat; a może nigdy tak się nie stać. Oczywiście, co jakiś czas, uderzając w przypadkowe klawisze, małpa wystuka pojedyncze zdanie. Tylko, czy w bezliku nic nie znaczących ciągów liter, potrafią one przekazać geniusz Szekspira?
Niewielu genetyków nieśmiało próbuje wgłębić się w istotę bytu ukrytą w nici DNA. Od czasu podwójnej helisy nie dokonano żadnego spektakularnego odkrycia; nie rzucono kontrowersyjnej teorii, podobnej do wstrząsu wywołanego samolubnym genem Dawkinsa. Rozumiem, że dla wielu ludzi ważniejsze jest ich zdrowie – i to zagadnienie wyznacza kierunek badań. Medycynę interesuje odnalezienie genu-winowajcy i wskazanie go światu, niczym głowę wroga z tragedii Szekspira ze słowami: oto jest głowa zdrajcy!
Hieroglify bez Champolliona pozostałyby nic nie mówiącymi obrazkami. Powtarzalnymi ikonkami, nie układającymi się w zrozumiałą narrację. W hieroglifach DNA genetycy widzą enzymy, białka, wirusy. Niektóre fragmenty potrafią nawet ułożyć w krótkie formy narracji. Lecz to wszystko, nie ma mowy o zrozumieniu treści przekazu. Spróbujemy spojrzeć na kod genetyczny jak na zdania. Które niosą treść, przekaz, a nie aminokwasy i białka. Czas rozszyfrować kod DNA. Zapraszam do poznania najkrótszego abecadła życia.